sobota, 23 sierpnia 2014

Trailer

Oto trailer bloga!
Kliiiiik
 
Dziękuje graczce (howrse) Antonina_ za jego wykonanie! No i zapraszam do komentowania :4

Pozdrawiam,
Fionka.

Rozdział 4

*Oczami Rikera*

- Rocky - powiedziałem do starszego brata - Austin przyjechał do Miami. Idziemy się z nim zobaczyć?
- Austin? - zapytał.
Wiedziałem, że Rocky, nie przepadał za nim.
- To twój brat - powiedziałem.
- Młodszy - powiedział z zdenerwowaniem.
- No i? - wkurzyłem się.
Zobaczyłem jak Rydel schodzi po schodach.
- Widziałaś się już z Austinem? - zapytał Rocky.
- Tak. Jest… inny. Nadal mu nie przeszło. Zaczął całować Ally - skrzywiła się.
Było mi smutno. Nasz brat miał podejrzenia o chorobę psychiczną.
- I? - zapytał Rocky - co na to Ally?
- Hmmm… wkurzyła się na niego - wykrztusiła blondynka - słyszałam, że jak Austin był pijany, chciał ją zgwałcić.
- Jezu - usłyszałem od Rockiego.
- To choroba - broniłem go.
Zabrałem telefon, który leżał na stoliku. Wcisnąłem go do kieszeni i wyszedłem. Szedłem krętą drogą do domu Ally. Musiałem się zapytać gdzie mieszka. Zapukałam do drzwi. Niemal automatycznie, Ally mi je otworzyła.
- Tak? - zapytała - o to ty Riker. Wejdź.
Wszedłem bez słowa i usiadłem na kanapie.
- Co się stało? - zapytała z niepokojem.
- Wiesz gdzie mieszka Austin?
Niechętnie podała mi pogiętą karteczkę.
Szybko przeczytałem ją parę razy i oddałam właściciele. 
- Dzięki - odparłem i pokierowałem się w stronę wyjścia. 
Wyszedłem bez słowa. Powtarzałem sobie po cichu co chwilę adres, aby go nie zapomnieć.
To chyba tu…
Zobaczyłem małą villę, z czymś co przypominało stajnię obok.
Zadzwoniłem. W drzwiach ukazał się mój młodszy brat. Szeroko uśmiechnął się na mój widok. 
- Riker! - brat objął mnie swoim ramieniem. 
Zobaczyłem czarny łeb konia, wystający z boksu.
- Koń? - niedowierzałem.
- Tak, koń - uśmiechnął się. 
- Ołkeeeej - Odwzajemniłem uśmiech.

*Oczami Austina*
Ciekawe kiedy przyjdzie moja lalka… Ally… Dez w końcu nic mi nie doradził…
- Może wejdziesz? - zapytałem.
- Ołkeeeej - powtórzył swój słynny 'tekst'.
Bez słowa wszedł do domu, rozglądając się do około.

*Oczami Ally*
Grrrr… Nienawidzę Moon'a. Chociaż… jeśli rzeczywiście jest chory? Może on tylko udaje jakiegoś 'bad boya'? No nie wiem co o tym myśleć.
Wyślizgnęłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Zabrałam szybki prysznic po czym ubrałam się i założyłam lekki makijaż. Gdy wkładałam kosmetyki do półki, zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko zbiegłam i otworzyłam.
Moon…
- Cześć - uśmiechnął się nieśmiało.

piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 3.

*Oczami Austina*

6 komentarzy = next

Jak to? Jestem chory psychicznie!? To pewnie dla tego jestem taki. 
Przez to nigdy nie zdobędę Ally…
Zobaczyłem jak na ulicy jacyś kolesie robią pojedynek na głosy. 
A gdyby tak…
- Kto stawi czoło Xavier'owi w rapie? - zapytał jeden.
- Ja - powiedziałem.
Jacyś inny zaczęli robić podkład. Pomyślałem, że zacznę. Miałem po co rapować - słowa przychodziły same, ja je tylko wypowiadałem w zaskakująco szybkim tępie. Gdy skończyłem, Xavier zaczął. Dobrze mu szło. Zobaczyłem w tłumie Ally. Przyglądała mi się. Gdy Xavier skończył, zacząłem. Tym razem słowa były lepsze… opowiadały o Ally. Nie mogłem sobie przypomnieć co przed chwilą rapowałem - czy przeklinałem, czy nie, różne osoby klaskały. Gdy skończył się podkład, odetchnąłem z ulgą.
- Kto na Xaviera? - zapytał jakiś typek.
Kilka osób podniosło rękę.
- A ty jak się nazywasz? - zapytał mnie ten sam.
- Austin.
- Kto na Austina?
Dużo osób podniosło rękę. Popatrzyłem na Ally, nie podniosła ręki, tylko stała ze skrzyżowanymi ramionami. W końcu nisko uniosła jedną z nich.
Ale podniosła…
- Wygrywa Austin - powiedział typek.

*Oczami Ally*

Może powinnam powrócić do muzyki… przecież gram na pianinie…
Wszyscy się rozeszli. Austin usiadł na ławce i o czymś myślał. Podeszłam do niego.
- Przykro mi - powiedziałam.
- Czy tobie w ogóle kiedyś było przykro? - zaatakował.
- Gdy moi rodzice umarli, owszem - próbowałam się nie rozpłakać.
- A ja swoich nigdy nie poznałem! - wykrzyknął - moja matka piła gdy była w ciąży! Dlatego taki jestem - mówiąc to położył swoją rękę na mojej.
Popatrzyłam się na niego. Przypomniałam sobie jego brata, Rikera. Także go bardzo lubiłam, ale on zawsze był przy mnie i mnie bronił.
A może powinnam dać Austinowi szansę? Nie… no dobra.
- Austin!? - wykrzyknął głos za jego plecami.
- Dez? - zapytał wstając - co ty tutaj robisz!?
- Hej Ally - powiedział.
- Cześć - przypomniałam sobie rudzielca.
- Jak tam leci plan 'podryw Ally'? - dosłyszałam.
- Jakoś - powiedział - nic nadzwyczajnego.
On miał plan!? Plan aby mnie poderwać!?
- Stary, pójdziemy gdzieś na piwko? - zapytał Dez.

*Oczami Austina*

- Pewnie - uśmiechnąłem się zapominając o dziewczynie.
Pierwszy raz w moim życiu, ten uśmiech był szczery.
- Ally, idziesz z nami? - zapytał mój najlepszy przyjaciel.
A co jeśli znowu będę pijany?
- Okay - zgodziła się niechętnie.
Poszliśmy do najbliższej knajpki. Gdy już zamówiliśmy po piwie, Ally przyglądała mi się. Zrobiłem tak zwane 'brewki'. Dziewczyna odwróciła wzrok.
- Dez, nie mieszkasz już w Moskwie? - zapytałem.
- Przeniosłem się do Miami ponieważ moi rodzice umarli - rudzielec popatrzył się w ziemię.
Nigdy nie poznałem swoich rodziców. Rodzice Deza, zastępiali mi ich. Zawsze można było na nich polegać…
- Przykro mi - powiedziała do niego Ally.
- Nieważne już - Dez zabrał łyk piwa. 

*Oczami Ally*

Przyglądałam się Austinowi. 
Co się stanie jeśli znowu będzie pijany!?
Chłopak popatrzył się z zaciekawieniem na mnie. Nie ruszył nawet żółtej cieczy z pianką, która stała przed nim.
- Idę to toalety - powiedziałam i ukryłam się za krzakiem.
- Austin - dosłyszałam Deza - mam pomysł, abyś mógł w reszcie poderwać Ally Dowson.



czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział 2.

*Oczami Ally*

- Rydel przestań! - śmiałam się.
Koleżanka właśnie uderzała mnie poduszką. Dziewczyna była u mnie na noc. Świetnie się bawiłyśmy do póki, nie zadzwonił dzwonek do drzwi. Zeszłyśmy szybko po schodach po czym otworzyłam. Stał tam Austin.
- Austin! - wykrzyknęła Rydel i wpadła mu w ramiona.
Była zaskakująco do niego podobna. 
- C-co? - jąkałam się.
Rydel popatrzyła na mnie, swoim dużymi oczami.
- To mój młodszy brat - wyjaśniła blondynka.
Myślałam, że starszy…
Ross był naprawdę wysoki, można było pomyśleć, że jest starszy od blondynki. 
- Twój brat chciał mnie zgwałcić! - wybuchnęłam.
- Byłem w tedy pijany. Jakoś przed Trish mnie broniłaś - powiedział wyciągąc z kieszeni papierosa.
- Palisz!? - zapytała głośno Rydel.
- Czasem nie ma innej opcji - powiedział i odszedł od nich na jakiś metr, aby do Ally i Rydel nie doleciał dym.
- Po co tutaj przyszedłeś? - zapytałam.
- Żeby przeprosić - powiedział.
- Muszę iść to toalety - powiedziała do mnie Rydel.
Wiedziałam, że blondynka tylko chce odejść do nas, ale nie mogła wymyślić innej wymówki. Rydel weszła do środka, zostawiająć mnie samą z chłopakiem. Przygasił papierosa, ocierając go o kosz na śmieci i wyrzucił go.
- Przepraszam - podszedł do mnie krępująco i za blisko, że nasze ciała prawie się zetknęły.
- Austin - powiedziałam ze złością. Musiałam mu to jakoś wytłumaczyć, ale nie umiałam stłumić złości - nie kocham cię.
- Nie kłam kiciu - powiedział uwodzicielsko i jeszcze bardziej się do mnie zbliżył. 
Delikatnie potarł mnie po ramieniu, co niewątpliwie było dość przyjemne. Popatrzyłam się na jego rękę. Była zimna, przepracowana. Nie to co moja, ciepła i delikatna.
- Przepraszam - powiedział i muskać moje usta, swoimi. Robił to bardzo namiętnie. Było to bardzo przyjemne. Jego nieco wilgotne wargi, a jego ciało przybrało pozę, jakby mnie chciał bronić. 
Jego cudowne wargi… to ciepło bijące z jego ciała… było uzależniające. Po sekundzie poddałam mu się całkowicie.
Ale zaraz!? Co ja robię!?
- Austin, proszę. Nie chcę być z tobą - powiedziałam bardzo delikatnie, naciskając na brzuch chłopaka.
Ze smutkiem na twarzy odsunął się.
- Kocham cię, Ally - powiedział - nie zapomnij o tym, że są ludzie, którzy naprawdę szczerze cię kochają.
Po tych słowach odszedł. Nie wiadomo z kąd we mnie obudziła się potrzeba poniegnięcia za nim.
Czy mi nie zaczyna na nim zależeć?
- I co? - zapytała Rydel - zaczął cię całować?
- Skąd wiesz? - zapytałam ze zdziwieniem.
- Znam go - odparła blondynka - a on ci się podoba?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Podoba to tak. Jest ładny. Ale nic więcej - powiedziałam.
Do oczu dziewczyny zaszły zły. Zaczęła szlochać.
- Co się stało? - zapytałam z niepokojem.
- Są podejrzenia, że Austin jest chory psychicznie - łkała.
To choroba. Nie powinnam mieć mu tego za złe…
- Lekarze twierdzą, że ma coś poprzekręcane w mózgu - wyjaśniła Rydel z łzami w oczach.
Popatrzyliśmy się na drzwi w tym samym czasie. Stał tam. 
- Austin od kiedy tam stoisz? - zapytała Rydel.
- Wszedłem za Ally - wytłumaczył - jak to jestem chory psychicznie?
- Nie jesteś taki jak my - wyjaśniła Rydel - w ogóle inaczej myślisz. 
Chłopakowi przez chwilę zrobiły się szklane oczy jakby miał się rozpłakać. Gdy mrógnął, łzy zniknęły.
- Czemu nikt mi o tym nie powiedział? - zapytał blondyn.
- Nie chcieliśmy… cię zepsuć. Zawsze musiałeś być pod ścisłym nadzorem, jak niepełnosprawny.
Chłopak bez słowa, odwrócił się. Słyszała jak drzwi do domu, zamykają się z hukiem.


Rozdział 1.

*Oczami Ally*

Wstałam dzisiaj bardzo wcześnie. Byłam umówiona z Trish. Szybko się ubrałam i zeszłam na dół. 
Rodzice… zginęli w wypadku samochodowym jakieś dwa lata temu…
Wzięłam klucze i torebkę po czym wyszłam z budynku. Milion ludzi w mieście. Zobaczyłam znajomą twarz… Austin! 
Co ja robię!? Przecież ten facet jak był pijany chciał mnie zgwałcić!
Dotknęłam jego ramienia. Chłopak odwrócił się.
- Ally? - zapytał.
- T-tak - jąkałam się.
Chłopak w ogóle się zmienił. Miał jaśniejsze włosy, był ładniejszy i seksowny. Popatrzył się w ziemię. Jego już dość długa grzywka spadła mu na oczy. Zobaczyłam kątem oka Trish. Namierzyła blondyna. Nienawidziła go. Cały czas rozpamiętywała to, że chciał mnie zgwałcić.
- Jak jeszcze raz skrzywdzisz moją przyjaciółkę, to ja cię zabiję! - wykrzyknęła brunetka.
- On był pijany - przekręciłam oczami.
Chłopak patrzył się na swoje Conversy. 
- Przepraszam - wyszeptał - nie wiem co we mnie wstąpiło.
- Przecież człowiek w ogóle się inaczej zachowuje jak jest upity - pocieszyłam go.
- Muszę już iść - powiedział i podał mi małą pogiętą karteczkę z numerem telefonu po czym zniknął w tłumie.
Trish bez słowa posłała mi lodowate spojrzenie.
- Nie jesteś na niego wściekła? - zapytała moja przyjaciółka.
- On nie chciał - powiedziałam.
- Z kąd wiesz? 

*Oczami Austina*

Ally… jak ja… pocałuję ją… nie… tak! Nie mogę… przecież chciałem zrobić jej straszną rzecz… ale przecież nie byłem sobą! 
Teraz tylko mogłem czekać na telefon. Poszedłem do stajni. Red, mój kary ogier właśnie skubał siano w boskie. Gdy mnie zobaczył od razu podniósł głowę. Zacząłem mu nucić jak zawsze.
Looking For the one tonight
But I can't see you
Cuz I'm blinded by all the lights
Gdy to śpiewałem, wszedłem do boksu mojego ulubieńca.
Oh oh oh
And I can't ever get i right
I need a breakthough
Why are you so hard to find
I've been searching every city, never giving up
Till I find my angel diamond in the ruff
Looking for a signal, baby turn it up tonight
C'mon get loud, loud
Let i out
Shout it out from the rooftops
- Pięknie śpiewasz - usłyszałem głos za sobą.

*Oczami Ally*

Chłopak odwrócił się. Śpiewał pięknie, czysto i bez rzadnego fałszu. Wstał i wyszedł z boksu.
- Co ty tutaj robisz? - zapytał.
- Na karteczce także był adres zamieszkania - uśmiechnęłam się lekko.
Obok stajni stała mała villa. 
- To twój koń? - zapytałam.
Chłopak bardzo się zarumienił.
- Jednej nocy szedlem w burzę. Zobaczyłem konia, który szalał. Uspokoiłem go a potem zabrałem tu.
- Uspokoiłeś go? - zapytałam z zaciekawieniem.
- Tak - powiedział i lekko musnął moje usta swoimi.
Od razu przypomniała mi się sytuacja jak był pijany. Teraz był całkowicie trzeźwy. Odepchnęłam go delikatnie. Nie kochałam go. Jedynie lubiłam. Blondyn uśmiechnął się.
- Nie mów, że ci się nie podobało - powiedział irytująco.
- Lubię cię - westchnęłam - ale nic więcej. 
- Zobaczysz. Za niedługo będziesz błagała, abym był z tobą - Austin odgarnął grzykę, która zaszła mu na oczy.
Zaczęłam być na niego zła. Jak miał czelność tak mówić!? Odwróciłam się na pięcie. Chwycił moją bluzkę i przyciągnął do siebie.
- Do zobaczenia Ally - pocałował mnie w tył szyi.
- Pa Austin - powiedziałam ze złością.