6 komentarzy = next
Jak to? Jestem chory psychicznie!? To pewnie dla tego jestem taki.
Przez to nigdy nie zdobędę Ally…
Zobaczyłem jak na ulicy jacyś kolesie robią pojedynek na głosy.
A gdyby tak…
- Kto stawi czoło Xavier'owi w rapie? - zapytał jeden.
- Ja - powiedziałem.
Jacyś inny zaczęli robić podkład. Pomyślałem, że zacznę. Miałem po co rapować - słowa przychodziły same, ja je tylko wypowiadałem w zaskakująco szybkim tępie. Gdy skończyłem, Xavier zaczął. Dobrze mu szło. Zobaczyłem w tłumie Ally. Przyglądała mi się. Gdy Xavier skończył, zacząłem. Tym razem słowa były lepsze… opowiadały o Ally. Nie mogłem sobie przypomnieć co przed chwilą rapowałem - czy przeklinałem, czy nie, różne osoby klaskały. Gdy skończył się podkład, odetchnąłem z ulgą.
- Kto na Xaviera? - zapytał jakiś typek.
Kilka osób podniosło rękę.
- A ty jak się nazywasz? - zapytał mnie ten sam.
- Austin.
- Kto na Austina?
Dużo osób podniosło rękę. Popatrzyłem na Ally, nie podniosła ręki, tylko stała ze skrzyżowanymi ramionami. W końcu nisko uniosła jedną z nich.
Ale podniosła…
- Wygrywa Austin - powiedział typek.
*Oczami Ally*
Może powinnam powrócić do muzyki… przecież gram na pianinie…
Wszyscy się rozeszli. Austin usiadł na ławce i o czymś myślał. Podeszłam do niego.
- Przykro mi - powiedziałam.
- Czy tobie w ogóle kiedyś było przykro? - zaatakował.
- Gdy moi rodzice umarli, owszem - próbowałam się nie rozpłakać.
- A ja swoich nigdy nie poznałem! - wykrzyknął - moja matka piła gdy była w ciąży! Dlatego taki jestem - mówiąc to położył swoją rękę na mojej.
Popatrzyłam się na niego. Przypomniałam sobie jego brata, Rikera. Także go bardzo lubiłam, ale on zawsze był przy mnie i mnie bronił.
A może powinnam dać Austinowi szansę? Nie… no dobra.
- Austin!? - wykrzyknął głos za jego plecami.
- Dez? - zapytał wstając - co ty tutaj robisz!?
- Hej Ally - powiedział.
- Cześć - przypomniałam sobie rudzielca.
- Jak tam leci plan 'podryw Ally'? - dosłyszałam.
- Jakoś - powiedział - nic nadzwyczajnego.
On miał plan!? Plan aby mnie poderwać!?
- Stary, pójdziemy gdzieś na piwko? - zapytał Dez.
*Oczami Austina*
- Pewnie - uśmiechnąłem się zapominając o dziewczynie.
Pierwszy raz w moim życiu, ten uśmiech był szczery.
- Ally, idziesz z nami? - zapytał mój najlepszy przyjaciel.
A co jeśli znowu będę pijany?
- Okay - zgodziła się niechętnie.
Poszliśmy do najbliższej knajpki. Gdy już zamówiliśmy po piwie, Ally przyglądała mi się. Zrobiłem tak zwane 'brewki'. Dziewczyna odwróciła wzrok.
- Dez, nie mieszkasz już w Moskwie? - zapytałem.
- Przeniosłem się do Miami ponieważ moi rodzice umarli - rudzielec popatrzył się w ziemię.
Nigdy nie poznałem swoich rodziców. Rodzice Deza, zastępiali mi ich. Zawsze można było na nich polegać…
- Przykro mi - powiedziała do niego Ally.
- Nieważne już - Dez zabrał łyk piwa.
*Oczami Ally*
Przyglądałam się Austinowi.
Co się stanie jeśli znowu będzie pijany!?
Chłopak popatrzył się z zaciekawieniem na mnie. Nie ruszył nawet żółtej cieczy z pianką, która stała przed nim.
- Idę to toalety - powiedziałam i ukryłam się za krzakiem.
- Austin - dosłyszałam Deza - mam pomysł, abyś mógł w reszcie poderwać Ally Dowson.
Oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńDopiero znalazłam twojego bloga i bardzo go polubiłam
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta
Dziękuje :).
UsuńAle dużo o tym umieraniu rodziców :)
OdpowiedzUsuńNie miałam pomysłu xd
UsuńSweet
OdpowiedzUsuńJak zwykle nie zawiodłaś :*****
OdpowiedzUsuń