*Oczami Ally*
- Rydel przestań! - śmiałam się.
Koleżanka właśnie uderzała mnie poduszką. Dziewczyna była u mnie na noc. Świetnie się bawiłyśmy do póki, nie zadzwonił dzwonek do drzwi. Zeszłyśmy szybko po schodach po czym otworzyłam. Stał tam Austin.
- Austin! - wykrzyknęła Rydel i wpadła mu w ramiona.
Była zaskakująco do niego podobna.
- C-co? - jąkałam się.
Rydel popatrzyła na mnie, swoim dużymi oczami.
- To mój młodszy brat - wyjaśniła blondynka.
Myślałam, że starszy…
Ross był naprawdę wysoki, można było pomyśleć, że jest starszy od blondynki.
- Twój brat chciał mnie zgwałcić! - wybuchnęłam.
- Byłem w tedy pijany. Jakoś przed Trish mnie broniłaś - powiedział wyciągąc z kieszeni papierosa.
- Palisz!? - zapytała głośno Rydel.
- Czasem nie ma innej opcji - powiedział i odszedł od nich na jakiś metr, aby do Ally i Rydel nie doleciał dym.
- Po co tutaj przyszedłeś? - zapytałam.
- Żeby przeprosić - powiedział.
- Muszę iść to toalety - powiedziała do mnie Rydel.
Wiedziałam, że blondynka tylko chce odejść do nas, ale nie mogła wymyślić innej wymówki. Rydel weszła do środka, zostawiająć mnie samą z chłopakiem. Przygasił papierosa, ocierając go o kosz na śmieci i wyrzucił go.
- Przepraszam - podszedł do mnie krępująco i za blisko, że nasze ciała prawie się zetknęły.
- Austin - powiedziałam ze złością. Musiałam mu to jakoś wytłumaczyć, ale nie umiałam stłumić złości - nie kocham cię.
- Nie kłam kiciu - powiedział uwodzicielsko i jeszcze bardziej się do mnie zbliżył.
Delikatnie potarł mnie po ramieniu, co niewątpliwie było dość przyjemne. Popatrzyłam się na jego rękę. Była zimna, przepracowana. Nie to co moja, ciepła i delikatna.
- Przepraszam - powiedział i muskać moje usta, swoimi. Robił to bardzo namiętnie. Było to bardzo przyjemne. Jego nieco wilgotne wargi, a jego ciało przybrało pozę, jakby mnie chciał bronić.
Jego cudowne wargi… to ciepło bijące z jego ciała… było uzależniające. Po sekundzie poddałam mu się całkowicie.
Ale zaraz!? Co ja robię!?
- Austin, proszę. Nie chcę być z tobą - powiedziałam bardzo delikatnie, naciskając na brzuch chłopaka.
Ze smutkiem na twarzy odsunął się.
- Kocham cię, Ally - powiedział - nie zapomnij o tym, że są ludzie, którzy naprawdę szczerze cię kochają.
Po tych słowach odszedł. Nie wiadomo z kąd we mnie obudziła się potrzeba poniegnięcia za nim.
Czy mi nie zaczyna na nim zależeć?
- I co? - zapytała Rydel - zaczął cię całować?
- Skąd wiesz? - zapytałam ze zdziwieniem.
- Znam go - odparła blondynka - a on ci się podoba?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Podoba to tak. Jest ładny. Ale nic więcej - powiedziałam.
Do oczu dziewczyny zaszły zły. Zaczęła szlochać.
- Co się stało? - zapytałam z niepokojem.
- Są podejrzenia, że Austin jest chory psychicznie - łkała.
To choroba. Nie powinnam mieć mu tego za złe…
- Lekarze twierdzą, że ma coś poprzekręcane w mózgu - wyjaśniła Rydel z łzami w oczach.
Popatrzyliśmy się na drzwi w tym samym czasie. Stał tam.
- Austin od kiedy tam stoisz? - zapytała Rydel.
- Wszedłem za Ally - wytłumaczył - jak to jestem chory psychicznie?
- Nie jesteś taki jak my - wyjaśniła Rydel - w ogóle inaczej myślisz.
Chłopakowi przez chwilę zrobiły się szklane oczy jakby miał się rozpłakać. Gdy mrógnął, łzy zniknęły.
- Czemu nikt mi o tym nie powiedział? - zapytał blondyn.
- Nie chcieliśmy… cię zepsuć. Zawsze musiałeś być pod ścisłym nadzorem, jak niepełnosprawny.
Chłopak bez słowa, odwrócił się. Słyszała jak drzwi do domu, zamykają się z hukiem.